Odkąd zszedłem z Supercanaletty skończyło się tak naprawdę dwudniowe okno pogodowe. Z tego co udało mi się dowiedzieć, od strony Chalten wcale nie było tak różowo. W ścianach zalega dużo lodu, jak na ironię, tam gdzie nie powinno go być... Sprawdzam prognozy - w ciągu najbliższych kilku dni wieje silny wiatr 70 km/h i więcej. Mimo że z dołu wyglądało ok, po podejściu do Rio Blanco góry okazały się całkowicie spowite postrzępionymi od wiatru chmurami. Silny wiatr roznosił w powietrzu krople z oddalonego o kilometr jeziora tak, że wydawało się, że są to silne opady deszczu.
W Rio Blanco spotkałem Maćka Skawińskiego spod Warszawy. Spędził tam ostatnie półtora miesiąca. Podobno w tym czasie nikt nie zdobył Fitz Roya. Wszystkie próby kończyły się wycofami z powodu oblodzenia ściany lub silnego wiatru. Zostawiłem tam namiot ze sprzętem i zszedłem na dół. Czekam na poprawę pogody i szykuję się na szybki atak. Potrzebuję dwóch dni.
Podczas podejść i wspinaczki korzystałem z polarów i primaloftu HiMountaina i muszę przyznać, że sprawowały się znakomicie. Na silny wiatr i niską temperaturę doskonale sprawdziła się konfiguracja primaloft + gore tex. To tak jakbym znajdował się w lekkim śpiworze, może za ciepło na wspinanie, ale na awaryjny biwak w sam raz, można przetrwać. Na biwaki zabieram również namiot Viper HiMountain o rewelacyjnej wadze.